Ta sama wymowa, podobna realizacja, tylko końca świata wciąż brak ;) A mówię o "Człowieku z kamerą" Dzigi Wiertowa (który warto obejrzeć - prawdziwe arcydzieło kinematografii). Wiedząc to, dzieło Godfreya Reggio nie robi już wrażenia takiego odważnego jak można by przypuszczać. Może powinna powstać specjalna nazwa dla tego typu gatunku... no bo dokument to nieco kulawe określenie, a już mamy co najmniej 4 filmy, które można by opisać tymi ramami.
Co do samego filmu. Prekursor VJ-ingu chciałoby się rzec. Można obejrzeć, muzyka owszem piękna, ale już wcześniej znałam Glassa, więc nie było to dla mnie żadne odkrycie. Piękne zdjęcia, szkoda tylko, że nie zawsze wiedziałam na co patrzę. Przesłanie... no cóż... w 2011 roku, w dobie ekologicznych i pacyfistycznych sloganów, już trochę wyświechtane. Szczerze powiedziawszy już mam dość tego czarnowidzenia, które towarzyszy nam od zarania dziejów. Warto ten film obejrzeć dla zapomnianych obrazów Nowego Jorku lat 70./80. (dla mnie osobiście te fragmenty były najciekawsze, szkoda, że film nie skupił się tylko na nich...). Przykro mi, że nic więcej z tego nie wyciągnęłam, mimo to nie uważam, że to była strata czasu,
takich filmów jest setki! nawet w Polsce powstają. Ale wiadomo jak masz kasę to się wypromujesz nawet jak przez 90 minut na ekranie będzie tylko dupa pierdzieć("idiokracja").
Oprócz Człowieka z kamerą warto obejrzeć także niemiecki film Melodie świata (też z 1929 roku):
http://www.youtube.com/watch?v=VecZDNtnd6g